piątek, 20 czerwca 2014

Za co kochamy Tolkiena?

      O dziwo przeglądając książkowe fora natknęłam się na posty osób, których Tolkien nie zachwyca! Jak nie zachwyca, jak zachwyca?! Piszą nawet, że ich nudzi wręcz. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, chociaż każdy oczywiście ma prawo do własnego zdania. Stąd moja chęć podzielenia się tym, za co ja kocham opowieści Tolkiena.

Alan Lee's illustration
       Właśnie opowieści. Magiczne obrazy malowane słowem, a słów Tolkien nie szczędził. Możliwe, że właśnie jego szczegółowe opisy krain Śródziemia, prastarych lasów,strzelistych gór, stepów sięgających aż po horyzont i mozolnej wędrówki jego bohaterów, w czasach, czy raczej w świecie, gdzie nie wynaleziono kolei i samochodów, być może to nuży niektórych czytających. Ze mną jest wprost przeciwnie. Wyjrzyjcie za okno - świat pędzi, ludzie biegną na autobus dojadając kupną kanapkę, bo nie starczyło czasu na zrobienie śniadania, po wielu godzinach pracy wracają do domu by paść przed telewizor i tak przesiedzieć resztę dnia, może ewentualnie przejadą się na zakupy do jakiegoś marketu. Gdzie tu czas na zauważenie świata, który nas otacza. Z własnego doświadczenia wiem, jak zaskakujące może okazać się zauważenie liści na drzewach, podczas gdy jest jeszcze zima - ale chwila moment, kalendarz mówi, że już kwiecień!
       Teraz, gdy mam czas i wybieram sobie lekturę, mogę wziąć powieść współczesną, której akcja pędzi jak ten świat za oknem, gdzie nie ma czasu na to by przystanąć i podziwiać krajobrazy. Zdania są krótkie, wydają się ostre jak cięcie noża, przepędzają nas z jednej kartki na drugą, i tak dalej, i tak dalej, aż tu nagle koniec. Szybko przyszło, szybko poszło, można biec dalej. Wtedy sięgam po starszą literaturę, niekoniecznie nawet po dzieła Tolkiena, ale koniecznie po długą, kojącą opowieść. Odrywam się od codziennego życia, od współczesności, zanużam się w świat długich pieszych wędrówek. W świat, w którym wieści z odległych krain przekazywane są przez konnych wędrowców. Gdzie zima jest długa i sroga, a w kominku wesoło strzela ogień. Gdzie historia upamiętniana jest długą pieśnią przekazywaną przez wieki. Gdzie stworzenia z mitów i legend stąpają cieżko po lesie, a starsze są niż cokolwiek żyjącego na świecie. Gdzie las szumi, a szum ten niesie z sobą groźbę dla tych, którzy są mu nieprzyjaźni. Gdzie największym bogactwem człowieka są jego bohaterskie czyny i oddanie królowi.
        Mogłabym wiele pisać o tym świecie, który jest zupełnie inny niż nasz, bo dzieli je nie tylko różnica w miejscu, ale i w czasie. Taka opowieśc to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Pomyślmy teraz jak wielką wyobraźnią dysponował jej autor, który potrafił mówić wymyślonym językiem -ba! znał kilkanaście języków współczesnych - którego fascynowały legendy i mowy ludów już zapomnianych. Swoje książki pisał nawet kryjąc się w okopach podczas wojny. Możemy przypuszczać, że wymyślanie opowieści było dla niego lekarstwem na rzeczywistość. Czytanie ich jest teraz tym samym dla mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz